Do XIII wieku perły były rzadkimi precjozami, znajdowanymi w „brzuchach” małż jak biżuteria mitycznych syren albo magiczne talizmany, noszące w sobie mleczne światło z dna mórz. Ale Chińczycy wszystko zepsuli. Odgadli ich sekret i odebrali im wyjątkowość, wciskając w perłopławy drobiny sztucznych tworzyw.
Podobnie jest z książkami. Dawniej wydawano prawie wyłącznie uznanych autorów, a droga od napisania do druku bywała dla twórców prawdziwą przeprawą. Dziś w samej Polsce wydaje się co roku około 36 tysięcy książek. Wiele z nich tylko przez wzgląd na nazwisko pisarza, część własnym sumptem. Łatwo policzyć, że nawet jeśli od swych nastoletnich lat będziemy czytać jedną książkę tygodniowo (co da 52 lektury w ciągu roku) i dożyjemy osiemdziesiątki, nie uda nam się pochłonąć więcej niż 3600 książek. A zatem warto wybierać uważnie. I właśnie tym chciałabym się zająć na tej stronie.
Wyruszcie ze mną, maniakalną kolekcjonerką literackich pereł, na niezmierzone, mętne wody oceanów słów we wszystkich językach świata. Podążajmy razem tropem różnych map i zarzucajmy sieci także w minionych epokach, by wyciągać zapomniane skarby i zdmuchiwać z nich grube warstwy pyłu. Spójrzmy na książki z każdej możliwej strony. Sprawdźmy, kto i dlaczego je napisał, jak wyglądają, szeleszczą i pachną, a później spróbujmy dopisać do nich parę własnych słów.
Nasza przygoda zaczyna się właśnie teraz!
P.S. Na zdjęciu trzymam książkę jednego z moich ulubionych polskich twórców, Zygmunta Marka Piechockiego, pt. „Listy hipotetyczne”. Fotografię wykonał mój mąż.
Namówiłaś mnie ? chętnie wyruszę z Tobą w podróż w poszukiwaniu literackich pereł ?
Jest mi niezwykle miło! Mam nadzieję, że wyłowimy razem niejeden skarb przywołujący tajemniczym światłem migoczącym przez lustro wody 🙂
Płynę 🙂